18 listopada 2022

Deep Tech: Czego naukowcy potrzebują od inwestora poza kasą?

“Musi się zmienić perspektywa czasowa inwestowania. Polscy biznesmeni myślą o zwrocie z inwestycji za miesiąc, maksymalnie za rok. Amerykańscy inwestują, by przychody miały ich dzieci. Zwrot z inwestycji w ciągu tygodnia daje kupienie losu totolotka, a nie założenie firmy biotechnologicznej” – powiedział mi prof. Tomasz Ciach, chemik, nanotechnolog, biolog, założyciel kilku firm nanotechnologicznych, gdy przygotowywałam się do dyskusji, którą poprowadziłam podczas Deep Tech Summit (Polska Innowacyjna / Innovative Poland).

Zapytałam moich rozmówców, naukowców, którzy założyli własne firmy, czy jest coś, co inwestorzy mogą zmienić w swojej postawie, zachowaniu. Zobaczcie, co odpowiedzieli. To cenna perspektywa dla każdego inwestora.

Dr hab. Jakub Mieczkowski, D.Sc., matematyk, biolog obliczeniowy, współtwórca Genegoggle. Kuba jest przedsiębiorcą od 5 lat. Jego startup pracuje nad technologią, która ma umożliwić precyzyjną identyfikację źródła choroby. Dzięki ich urządzeniu będzie można opracowywać nowe precyzyjne i spersonalizowane sposoby leczenia oraz dopasować już istniejące.

„Problemem w praktyce jest często brak otwartości na siebie nawzajem, a co za tym idzie brak czasu i chęci, aby uwspólniać język. Bez obopólnego zrozumienia, w trakcie współpracy dochodzi do niepotrzebnych napięć. Zwykle cele biznesowe są inne niż cele naukowe i warto o tym pamiętać kiedy chce się coś razem zbudować. Nauka i postęp to nie jest dojście prostą drogą do z góry wyznaczonego celu. Czasem konieczne jest zainwestowanie większej ilości czasu i pieniędzy w znalezienie właściwego rozwiązania. Dlatego ważne jest, aby biznes, który decyduje się na inwestycję w biot tech czy deep tech miał tego świadomość. Naturalnie, biznes oczekuje planu i harmonogramu. Jednak specyfika pracy nad zaawansowaną technologią jest taka, że w trakcie prac może się okazać, że wybrana droga jest nieefektywna, albo ktoś inny w międzyczasie już tam dotarł. Zdarza się też, że odkrywa się nowy wątek, nad którym warto się zastanowić. Ważne, że jasno określić wspólne cele zastanowić się nad rozwiązaniem które nie ogranicza żadnej ze stron.”

Dr inż. Magdalena Jander, PhD, biotechnolożka, założycielka Uvera, startupu, który pracuje nad technologią wytwarzania pigmentu do produkcji kosmetyków chroniących przed promieniami UV. Magda jest przedsiębiorcą od 7 lat. Doświadczenie z biznesem zaczęła zdobywać jako współzałożycielka GeneaMed.

„Naukowcy potrzebują wsparcia. Nauka nie rozumie specyfiki biznesu – to samo można powiedzieć o biznesie. Nie rozumie złożoności nauki. Nie da się zaplanować w R&D tylko wyników pozytywnych. Czasem trzeba się upewnić, coś zmienić, wypracować. Fundusz często nie znajduje na to przestrzeni. Zajmuje się beznamiętnie controllingiem, bez zrozumienia co się dzieje w spółce – która mimo że jest technologiczna to tej wypracowanej rynkowo technologii jeszcze nie posiada. Mam za sobą trudne doświadczenie współpracy z funduszem, który zainwestował w mój startup, nie wiedząc w co inwestuje. Nie był też świadomy, że to projekt długofalowy. Rozgoryczenie i frustracja spadły na mnie i mój zespół. Wytrwałam 3 lata. Jestem wdzięczna za to skrajne doświadczenie. Dziś wiem, jakie pytania zadać inwestorowi, aby sprawdzić, czy nasza współpraca będzie pełna zrozumienia i wsparcia. Póki co bez pudła, dziękuję wszystkim akcjonariuszom i funduszom z którymi jestem w różnych spółkach, za to, że razem tworzymy wartość.”

Dr inż. Maciej Grajewski, PhD, biotechnolog, współtwórca i CTO SG Papertronics B.V. . Przedsiębiorca od 6 lat. Jego spółka pracuje nad technologią, dzięki której każdy może mieć dostęp do testów laboratoryjnych, np. pasjonat piwa, który chce założyć browar rzemieślniczy będzie mógł samodzielnie i łatwo kontrolować jakość produkcji.

„Języki nauki i biznesu są niekompatybilne, dlatego trudno współpracować jeśli strony siebie nie słuchają, a ochrona własnego ego jest najważniejsza. Naukowiec nie ma doświadczenia biznesowego, inwestor nie ma wiedzy technologicznej i naukowej. Bez otwartości na rozmowę i uwspólniania języka i chęci uczenia się od siebie nie da się zbudować dobrego tandemu. Obie strony muszą zmienić nastawienie i nawyki, nie tylko naukowiec.

Naukowiec potrzebuje od inwestora nie tylko pieniędzy, ale też pomocy w zbudowaniu organizacji. Dla biznesu pewne kwestie są oczywiste, np. to, że są koszty administracyjne, potrzebne biuro, z którym wiąże się wiele różnych wydatków. Dla naukowca kwestie z codzienności biznesowej nie są oczywiste, nie potrafi zorganizować firmy.

Rola naukowca polega na tworzeniu technologii a następnie dostosowaniu jej do potrzeb rynkowych. To jest punkt styczny, gdzie nauka i biznes muszą ze sobą ściśle współpracować, bo żadna technologia sama z siebie nie rozwiązuje rynkowych potrzeb. Ekspertem od rynku jest biznes, który powinien współpracować z zespołem technologicznym. Dlatego wyłączne oczekiwania względem siebie prowadzą do nieporozumień. Inwestor oczekuje od naukowca, że będzie się znał na marketingu, ale przecież nie może się znać, tak samo jako biznesmen nie stworzy technologii. CO więcej, inwestor nie rozumie naukowca, który mówi o doskonałości technologii bez odnoszenia jej do jej benefitów rynkowych. Mówienie że technologia sama się sprzeda to ogromny błąd po stronie naukowców. Przy czym potrzebne są kompetencje biznesowe, aby zrobić produkt technologiczny, który stanie się rynkowym sukcesem.”

Krzysztof Gulda, współtwórca Centrum Transferu Technologii UW (PACTT – Porozumienie Akademickich Centrów Transferu Technologii), członek zarządu spółki celowej UW (UWRC), której celem jest zakładanie spinoffów. Przez 8 lat przy UW powstało ich 29. Jedna czwarta z nich wykupiła już udziały UWRC, 4 spółki mają swoich inwestorów, kolejnych 10 rozwija się organicznie. 

„Z jednej strony mamy naukowców, którzy mają wysoką pozycję w swoim kręgu, potwierdzoną osiągnięciami naukowymi, ale ze swoimi obawami, ograniczeniami i brakiem doświadczenia w prowadzeniu firm, negocjacji, itp. a z drugiej mamy inwestorów, którzy mają dostęp do kapitału, potrafią nim zarządzać, ale zwykle też nie mają pojęcia o prowadzeniu firmy, odpowiedzialności zarządczej. To jakim cudem ich mariaż ma się udać? To pokazuje istotny element utrudniający porozumienie, współpracę ze strony inwestorów. Ten problem pokazuje badanie zrealizowane w 2015 roku przez TechCrunch. Portal sprawdził, kto zarządza 30 najlepszymi funduszami inwestycyjnymi wg. różnych rankingów  (m.in. Sequoia, Kleiner Perkins, Benchmark Capital and Andreessen Horowitz) i zestawił to z 30 losowo wybranymi funduszami z listy US National Venture Capital Association. Okazało się, że 40% zarządzających TOP30 VC to byli przedsiębiorcy, a dodatkowo jeszcze prawie 20% zarządzających, nie będących przedsiębiorcami miało doświadczenie w zarządach spółek. Podczas gdy w grupie losowo wybranych tylko łącznie 27% zarządzających miało takie doświadczenia.”

Podsumowując:

  • Nie można oczekiwać od naukowca, że będzie biznesmenem i będzie pitchować, trzeba znaleźć inne osoby do prezentowania się na rynku, ważne jest to, aby rozdzielać zadania według kompetencji
  • Fajnie. gdy inwestor ma background naukowy. Inwestor powinien też poświęcić czas na zbudowanie relacji z naukowcem.
  • Esencją deep tech jest innowacyjna technologia, która powstaje na bazie nauki. Naukowcy muszą się dużo nauczyć od biznesu, ale inwestor też musi się nauczyć od naukowca, bo jeśli efektem ma być zaawansowana technologia to biznes musi nieco zejść z biznesowego mindsetu, w którym często produkt nie musi być dopracowany, a już można go wpuścić na rynek.
  • Ważne, aby inwestorzy zatrudniali nie tylko specjalistów z sektora finansów, ale także ludzi, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu biznesu, warto, aby wspierali się ekspertami z backgroundem naukowym.

Obróć stronę aby odblokowować.