30 grudnia 2020

Uczelnie w 2021 – moje prognozy

  • W 2021 uczelnie przejdą pierwszą ocenę działalności naukowej według nowych zasad.
  • Na znaczeniu zyskają działy odpowiadające za: transfer technologii, komunikację zewnętrzną i obsługę administracyjną pracowników naukowych.
  • Uczelnie rozpoczną lub zintensyfikują działania, których celem jest włączenie się w życie społeczno-gospodarcze kraju.

W 2020 roku uczelnie zaczęły przywiązywać wagę do swojej trzeciej misji, którą jest oddziaływanie na otoczenie. Czekałam na to ponad dekadę (ponad dekadę temu moja ścieżka zawodowa pokierowała mnie w stronę łączenia naukowców z otoczeniem społeczno-gospodarczym).

To wspaniała wiadomość, bo to oznacza, że z każdym kolejnym rokiem będzie więcej nowatorskich przedsięwzięć na styku uczelni i otoczenia społeczno-gospodarczego, a w przestrzeni publicznej coraz więcej informacji o sukcesach polskich naukowców (celowo nie pisze o wdrożeniach, bo obok innowacji w postaci wysokich technologii czy nowoczesnego oprogramowania będą się rozwijać także nowe pomysły na usprawnienie życia społecznego). Kto wie, może stopniowo newsy o wynikach badań wyprą newsy o tym, kto dostał, ile i na co (dla niewtajemniczonych – na stronach WWW jednostek naukowych wciąż więcej o wysokości zdobytych grantów, niż ich wynikach). 

“Impact” będzie odmieniany na uczelniach przez wszystkie przypadki i uczelnie będą dostosowywać się organizacyjnie do tego, aby osiągać mierzalne wyniki w tej dziedzinie. Zwiększy się ranga centrów transferu technologii, a co za tym idzie – i Porozumienia Akademickich Centrów Transferu Technologii. Na znaczeniu zyskają biura prasowe i działy komunikacji, które po pierwsze rozszerzą swoje działania na nowe grupy docelowe (już nie tylko dziennikarze i nie tylko kandydaci na studia, ale też pozostali interesariusze – w tym środowisko biznesowe, poszczególne branże czy branże, regulatorze rynku), a po drugie urozmaicą przekaz – obok informacji o wydarzeniach, akcjach studenckich, sukcesach uczelnianych nastąpi wysyp komunikatów o wynikach badań. To już się dzieje i dzieje się na wysokim poziomie (vide: Politechnika Łódzka, Uniwersytet Łódzki, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Mikołaja Kopernika – to tylko przykłady), nie jest to jednak jeszcze standardem na uczelniach. 

W strukturach jednostek naukowych docenione zostaną działy odpowiadające za obsługę naukowców – oferujące pomoc m.in. w pozyskiwaniu i rozliczaniu grantów. Zwiększy się poziom inwestycji w rozwój kadry naukowej, podobnie jak i ranga pracowników naukowych (sic!). Prawdopodobnie nie wszystkie uczelnie pójdą od razu tą drogą. Chciałabym jednak zaznaczyć, że biorąc pod uwagę to, w którym kierunku rozwija się świat – to jedyna ścieżka.

To ostatnie także za sprawą tego, że wraz z nowym rokiem zaczyna się pierwsza ocena jakości prac naukowych jednostek naukowych – według nowych zasad wprowadzonych ustawą “Konstytucja dla Nauki”. Zgodnie z ustawą punktem wyjścia do oceny ma być dyscyplina, a nie jak dotychczas – wydziały w strukturach uczelni. Co więcej, ocenie podlegać będzie każda osoba zatrudniona na etacie badawczym lub naukowo-dydaktycznym (wcześniej tylko wybrani pracownicy). W minionym roku uczelnie przestawiły się organizacyjnie na “nowe”, co doprowadziło m.in. do uporządkowania etatów dydaktycznych i naukowych (wcześniej wielu pracowników na etatach naukowych nie realizowało żadnych badań) oraz zdefiniowania priorytetowych dziedzin nauki, które mają być uczelnianą specjalizacją (w praktyce uczelnie ograniczyły liczbę dziedzin, w które będą inwestować w oparciu o potencjał intelektualny i dorobek zatrudnionych pracowników naukowych). 

Ukierunkowanie sposobu oceny jakości prac naukowych na analizę rezultatów w ramach dyscypliny, zamiast wydziału, jest pomysłem dobrym, bo pozwoli nam zobaczyć polską naukę przez pryzmat dziedzin i zagadnień, w których jesteśmy mocni. Jak to jednak w praktyce wyjdzie? To się dopiero okaże. 

Każda zmiana systemowa rodzi wielkie zmiany na poziomie strategicznym i operacyjnym, budzi też krytykę i opór. To wszystko jest naturalne i wartościowe, bo wiele uwag ma sens. W przypadku wspomnianej ustawy sytuację nieco utrudnia to, że zmieniła zasady oceny jakości nauki w trakcie trwającego okresu ewaluacji. Uczelnie z jednej strony nie mogą więc zakończyć rozpoczętych procesów według zasad, pod które je zaprojektowano, ani rozpocząć “po bożemu” nowego procesu ewaluacji, bo trzeba go było wprowadzać w ad hoc. Co było tym trudniejsze, że a/ dokumentacja wprowadzająca zmiany nie była łatwa do przyswojenia, b/ uczelnie są wielkimi organizacjami, które nie łatwo przestawiać na nowy tor.

Wyniki pierwszej ewaluacji należy więc potraktować jako test. Miarodajne będą te, które uzyskamy zapewne w okolicy 2025.

Dużo zależy teraz od Systemu Ewaluacji Dorobku Naukowego (SEDN), który na zlecenie MNISW (obecnie Ministerstwo Edukacji i Nauki) stworzył Ośrodek Przetwarzania Informacji – PIB. SEDN to oprogramowanie, które na podstawie danych przekazanych przez każdą uczelnie ma stworzyć standard pomiaru jakości polskiej nauki.

Jeśli zmiana zostanie przeprowadzona skutecznie to w przyszłości przełoży się na wiele dobrych decyzji na uczelniach na poziomie strategicznym. Myślenie przez pryzmat wyników dziedziny naukowej jest bardziej wartościowe niż myślenie przez pryzmat wydziałów i tego, co zrobić, aby to na wydział (niejako sztuczny twór organizacyjny) pozyskać subwencję. 

Uczelnie to fascynujące organizacje, szczególnie dla socjologa od organizacji i komunikacji. Dlatego tak trudno było mi odejść z SWPS lata temu, gdzie od podstaw stworzyłam biuro prasowe. I dlatego tak cieszę się, z każdego projektu z uczelnią, który realizujemy w pro science, aby towarzyszyć uczelniom w procesie zmian.

Obróć stronę aby odblokowować.