Czy z Krupówek na stałe zniknie śnieg?
Wystarczy do tego statystyczna różnica 1 stopnia Celsjusza. Bałwan na krakowskich Błoniach czy śnieg na zakopiańskich Krupówkach mogą pozostać jedynie w naszych wspomnieniach. Jak alarmuje hydrogeolog, dr hab. inż. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej, powodem są zmiany klimatu.
Jeśli w tej chwili jest cieplej niż zwykle, możemy być pewni, że to skutek zmian klimatycznych?
Zasadniczo tak. Jeżeli skupimy się na XX wieku i zapiskach z tego okresu, widzimy ewidentne ocieplenie. W okresie, kiedy człowiek wyraźnie wpływa na warunki na Ziemi, nauka skorelowała zawartość dwutlenku węgla w powietrzu właśnie ze zmianami klimatu. I poziom tego gazu jest teraz bezdyskusyjnie najwyższy w historii ludzkości. Trzeba uczciwie zaznaczyć, że nie jest to najwyższe stężenie dwutlenku węgla w całej historii naszej planety.
Rozumiem, że znaczące jest to, że mamy sekwencję kilku ciepłych zim w dekadzie?
Tak. Co prawda w XX wieku także mówiło się o cieplejszych i zimniejszych dekadach. Np. lata 80. były zimniejsze, a 70. cieplejsze, natomiast nigdy nie było tak długiej sekwencji zim bezśnieżnych, jaką mamy teraz. Biorąc pod uwagę XX wiek czy ostatnie 50 lat, ludzie nie pamiętają tylu kolejnych zim bez śniegu.
Niektórzy przekonują, że powinniśmy przyzwyczaić się, że teraz tak już będzie – jedna dwie białe zimy na dziesięć lat. Zgadza się pan z tą prognozą?
Musimy jeszcze trochę poczekać, żeby to odpowiedzialnie ocenić. Aczkolwiek trzeba przyznać, że wcześniej pory roku były bardziej wyraziste. Wiedzieliśmy, że zimą jest śnieg, wiosną raz śnieg, raz słońce, wiedzieliśmy, że latem jest ciepło, a jesienią deszczowo. Tymczasem tradycyjny obraz pór roku, zaznaczony w literaturze, sztuce, w powiedzeniach i przysłowiach ludowych, już się dezaktualizuje.
Jest jeszcze inny tradycyjny obraz – krajobraz, do którego przyzwyczaili się Małopolanie i turyści zjeżdżający do Zakopanego. Śnieg na Krupówkach. Wedle pana wiedzy, jest możliwe, że taka sceneria zniknie na stałe?
Tak, to możliwe. Wszystko zależy od średniej temperatury na Ziemi. Ludziom się wydaje, że jeden stopień w tą lub tamtą niewiele zmienia. A tymczasem średnia temperatura całoroczna w Polsce wynosi około 8 stopni Celsjusza. Polska nie jest krajem, w którym śnieg może długo przeleżeć. I o ile latem 21 stopni zamiast 20 w powszechnym odczuciu może być niezauważalne, to zimą +1 zamiast 0 może oznaczać, że nie będzie śniegu. Tu różnica jednego stopnia – wynikająca ze zmian klimatu – robi bardzo dużo. Jeśli nawet śnieg spadnie, w plusowej temperaturze nie utrzyma się.
Temperaturowa norma dla Zakopanego w grudniu zawiera się między -3 a -1. Eksperymentalna prognoza IMGW zakłada, że teraz w grudniu wskazania będą powyżej normy.
I w takim zakresie może to oznaczać śnieg lub brak śniegu w zależności od trafności prognozy. A ludzie rzeczywiście zaczynają zauważać, że brakuje już śniegu w zimie. Pisał mi kiedyś znajomy z Krakowa, że ulepił bałwana, jego dziecko ma 4 lata i pierwszy raz widziało śnieg. To jest szok. Kiedyś, jak ludzie ulepili bałwana, to on stał miesiąc. Teraz po dwóch dniach było po bałwanie.
Czyli bałwany żyją krócej.
Ja pamiętam, że jak dawniej zbudowaliśmy w wąwozie iglo, bawiliśmy się w nim dwa tygodnie. Natomiast to szybkie topnienie ma dramatyczne konsekwencje dla formowania się zasobów wodnych. Idealnie jest wtedy, kiedy śnieg przez dłuższy czas leży, a potem topnieje też powoli. Chodzi o to, że woda, która spada na powierzchnię ziemi w 85 proc. spływa powierzchniowo lub odparowuje. Tylko 15 proc. wnika w glebę, a to jest potrzebne roślinom. I śnieg dotąd ten proces wprowadzania wody w glebę wspomagał. Bo kiedy powoli topniał, odbijał promieniowanie słoneczne, utrzymując pod spodem wodę, także na pochyłych terenach. Woda miała czas, żeby wniknąć do gruntu i nasycić glebę. A teraz śnieg potrafi stopnieć szybko i woda może erodować ziemię, powodując osuwiska. Zatem konsekwencje są poważne i namacalne, już teraz. Widzimy więc, że nie chodzi tylko o to, że bałwany żyją krócej.
A co możemy zrobić, żeby temu czarnemu, nomen omen, scenariuszowi klimatycznemu przeciwdziałać?
Zwykłemu człowiekowi w tym zatomizowanym świecie wydaje się, że nic nie może i nic od niego nie zależy. Ale ten człowiek może naprawdę wiele zmienić poprzez odpowiedzialne wybory w swoim domu, w swoim sąsiedztwie i w swoim kraju. Zawsze warto żyć bardziej proekologicznie, bo naturalne czyste środowisko jest korzystne dla człowieka. Pierwszą zatem zmianą powinna być renaturacja swojego otoczenia, nie uszczelnianie powierzchni betonem tylko pielęgnacja terenów zielonych, w tym zasadzenie w swoim otoczeniu dużej liczby drzew i krzewów. Możemy również spróbować ograniczyć własne emisje dwutlenku węgla wybierając odnawialne źródła energii i dokonując termomodernizacji budynków mieszkalnych. Jest to niestety kosztowne ale też uruchomione zostały programy dopłat do tego typu inwestycji. Przeciwdziałanie zmianom klimatycznym wymaga niestety głębokich zmian na poziomie międzynarodowym, a tu o jakieś porozumienie może być bardzo trudno. Niemniej bez zaangażowania ludzi i nacisku społecznego na polityków nie będzie to możliwe.