Ponad 60% Brytyjczyków czuje się odpowiedzialnych za niszczenie środowiska
64% mężczyzn i 60% kobiet deklaruje, że czuje osobistą odpowiedzialność za ograniczanie negatywnego wpływu na środowisko. Jednak za tą świadomością bardzo rzadko idą konkretne działania. Tylko nieliczni w ciągu ostatniego roku wspierali finansowo organizacje ekologiczne, angażowali się w działania podobnych grup lub próbowali wpłynąć na władze, aby skłonić je do prośrodowiskowych decyzji. Tak wynika z badań przeprowadzonych w ramach projektu PASSION z udziałem sześciu europejskich uczelni, m.in. Uniwersytetu z Northampton.
Naukowcy zapytali mieszkańców Królestwa, jakiego rodzaju działania podejmowali w ostatnich 12 miesiącach, aby ograniczyć niszczenie środowiska naturalnego. Tylko 14 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn wzięło udział w publicznej demonstracji. 16 proc. kobiet i 25 proc. mężczyzn zaangażowało się w akcję organizacji ekologicznej. Również zdecydowana mniejszość (odpowiednio – 20 i 30 proc.) wsparło finansowo tego rodzaju grupy. Jedyna aktywność, która uzyskała wskaźnik przekraczający 50% to podpisanie petycji (55 proc. kobiet i 54 proc. mężczyzn). Dość łatwo Brytyjczykom przychodzi także publikowanie postów na temat ekologii np. w mediach społecznościowych – do internetowego zaangażowania przyznało się 43 proc. kobiet i taki sam odsetek mężczyzn.
Osoby do 45 roku życia eko-bierne w sferze publicznej
Jak te dane tłumaczą eksperci? Koordynatorka międzynarodowego projektu PASSION, dr Katarzyna Iwińska, ocenia, że pomimo rosnącej świadomości ekologicznej, obywatele nie czują, że mają realny wpływ na sprawy publiczne. I stąd niechętnie działają na rzecz środowiska:
– Bierność osób między 18 a 45 rokiem życiem jest uzasadniana faktem, że ta grupa szczególnie docenia działalność organizacji pozarządowych, aktywistów i społeczności lokalnych na rzecz środowiska. W ten sposób młodzi ludzie redukują swój dysonans poznawczy, czyli konflikt wewnętrzny: martwimy się kryzysem klimatycznym przy jednoczesnej własnej bierności. Z punktu widzenia demokracji obywatelskiej i środowiskowej to smutny obraz poziomu zaangażowania. Wygląda na to, że młodzi ludzie w wieku 18+, może nawet całe pokolenie Millenialsów, nie chcą angażować się w tego typu aktywności. A jednak w prywatnym życiu osoby z przedziału 18-45 deklarują więcej zachowań prośrodowiskowych. Wygląda na to, że ludzie w sferze prywatnej mają poczucie sprawstwa i władzy – wnioskuje dr Katarzyna Iwińska, socjolog z Collegium Civitas.
Brytyjczycy bardziej eko na co dzień
Lepiej prośrodowiskowe zachowania wyglądają w codziennym życiu mieszkańców Wysp. 78 proc. kobiet jest skłonnych rozpoczynać pranie, dopiero kiedy jest czym zapełnić pralkę, wśród mężczyzn odpowiada tak 70 proc. 69 proc. pań uważa odłączenie od zasilania nieużywanego telewizora lub czajnika za prostą czynność. Mężczyźni takiej odpowiedzi udzielają w 68 proc. przypadków. Przemieszczanie się rowerem lub pieszo na niewielkich odległościach, zamiast samochodem lub autobusem, ocenia jako łatwe 55 proc. kobiet i 63 proc. mężczyzn. Większą barierą dla zachowań sprzyjających środowisku jest kupowanie ekologicznego jedzenia – tylko 39 proc. kobiet oraz 51 proc. mężczyzn deklaruje, że to niekłopotliwa czynność.
– Jeśli chodzi o decyzje dotyczące prośrodowiskowych zachowań, Brytyjczycy, podobnie jak obywatele innych krajów, wybierają łatwe i nieczasochłonne czynności – podsumowuje dr Iwińska. – A zatem, wyłączanie światła, kiedy nikogo nie ma w pokoju, czy zakręcanie kranu podczas mycia zębów. Są to zachowanie ekonomiczne i ekologiczne. Najwięcej trudności mieszkańcom Wysp sprawiają nawyki w zakresie mobilności, czyli wybór aktywnego transportu, zamiast tradycyjnego, oraz zwyczaje konsumpcyjne, w szczególności przejście na posiłki wegetarianskie, a to właśnie produkcja mięsą powoduje największą emisję gazów cieplarnianych. Podobne różnice są widoczne nie tylko między krajami, ale też między miastami. Inne podejście może wynikać nawet z aspektów społeczno-demograficznych, takich jak wykształcenie – precyzuje badaczka z warszawskiego Collegium Civitas.
Europejczycy przewidują katastrofę ekologiczną i problemy w miastach
Badanie dotyczące świadomości i postaw ekologicznych zostało przeprowadzone, oprócz Wielkiej Brytanii, jeszcze w Szwecji, Polsce, Grecji i Portugalii. We wszystkich krajach większość ankietowanych zgodziła się, że “jeśli nic się nie zmieni, wkrótce doświadczymy poważnej katastrofy ekologicznej”. Takie twierdzenie poparło 67 proc. Brytyjczyków, 55 proc. Szwedów, 73 proc. Polaków, 77 proc. Greków i 78 proc. Portugalczyków. Wyniki jasno pokazują, że dominująca część mieszkańców pięciu państw uważa, że środowisko jest w bardzo złym stanie, a człowiek ma na nie destrukcyjny wpływ. Jako poważne zagrożenie badani w niemal wszystkich krajach wskazują problemy miast, takie jak korki, zanieczyszczenie powietrza i brak zielonych terenów. Inaczej odpowiadali tylko Portugalczycy, akcentując podnoszenie się poziomu mórz. Kluczowe wyzwanie ekologiczne z punktu widzenia Szwedów to złe nawyki konsumpcyjne, a w opinii Brytyjczyków – wzrastająca ilość odpadów.
Badanie zostało zrealizowane w ramach projektu PASSION, czyli międzynarodowego partnerstwa akademickiego dla zrównoważonego rozwoju i innowacji społecznych. Rola przedsięwzięcia, poza prowadzeniem badań społecznych, polega na edukacji akademickiej opartej na analizie prawdziwych przypadków i osobistych doświadczeń studentów w kontekście ekologii. PArtnership for Sustainable Development and Social InnovatiON ma też pomóc w kształceniu liderów zmian w zakresie zrównoważonego rozwoju i innowacji społecznych. Liderem projektu jest uczelnia Collegium Civitas z Warszawy, a partnerami Agricultural University of Athens, University of Porto, The Swedish University of Agricultural Sciences, The University of Northampton oraz University of Iceland (odpowiedzialny za działania edukacyjne). Inicjatywę finansuje Polish National Agency for Academic Exchange.