1 października 2019

Blisko 10 proc. prac dyplomowych może być plagiatem. Nowy etap walki z tym zjawiskiem już się rozpoczął

8 proc. prac dyplomowych przebadanych w 2019 roku może nosić znamiona plagiatu. Tak wynika z pierwszych statystyk pozyskanych z Jednolitego Systemu Antyplagiatowego, który od początku roku został obowiązkowo wprowadzony na polskich uczelniach. Z 270 tysięcy przebadanych prac, w ponad 22 tysiącach zapożyczenia z innych tekstów przekroczyły poziomy ostrzegawcze.

Promotorzy od lat korzystają z systemów wyszukujących plagiaty w ocenianych przez nich pracach. Jak to działa? Wprowadzony do systemu antyplagiatowego tekst jest porównywany z innymi pracami dyplomowymi, treścią stron internetowych czy aktów prawnych. Na podstawie analizy podobieństw tych tekstów generowany jest raport. To w nim promotor znajduje podejrzane fragmenty i decyduje, czy można w tym przypadku mówić o plagiacie.

Niemal co dziesiąta praca z plagiatem?

Na początku 2019 roku uczelnie z całej Polski zaczęły korzystać z Jednolitego Systemu Antyplagiatowego. W ciągu pierwszych dwóch sesji egzaminacyjnych (styczeń i czerwiec), za pomocą systemu przebadano 273 992 prace. W 22 077 prac został przekroczony próg ostrzegawczy, określający zauważalny poziom potencjalnych zapożyczeń z innych tekstów. To ponad 8 proc. wszystkich przebadanych dokumentów.

– Próg ostrzegawczy informuje o podobieństwach między tekstami, co może, ale nie musi oznaczać plagiatu. Mogą być to np. cytowania obszernych fragmentów z innych prac, które promotor może dopuścić ostatecznie jako prawidłowe – podkreśla dr Marek Kozłowski z Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego (OPI PIB).

– Dlatego, choć tych wyników nie należy nigdy ignorować, jeszcze bardziej niepokojącym wskaźnikiem jest przekroczenie najwyższego możliwego progu alarmowego, co stwierdzono w 7538 prac. To ok. 2,75 proc. wszystkich przebadanych dokumentów. Warto pamiętać, że o tym, czy dana praca zostanie zaklasyfikowana jako plagiat, zawsze decyduje nie system, a promotor. System antyplagiatowy wskazuje jedynie podobieństwa i możliwe formy manipulacji.

Korzystający z elementów sztucznej inteligencji (uczenia maszynowego) system to pierwsze rozwiązanie tego typu w Polsce, które oferuje analizę długich fragmentów tekstu także pod kątem zmiany szyku wyrazów, zdań czy wykorzystania parafrazy. Stworzony przez specjalistów OPI BIP system powstał, ponieważ Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zadecydowało, że rynek antyplagiatowy wymaga uregulowania i potrzebne jest nowoczesne narzędzie, które wprowadzi takie same standardy oceny prac dyplomowych we wszystkich uczelniach w Polsce. Jednolity System Antyplagiatowy w kilka minut może porównać dany tekst z niemal miliardem dokumentów znajdujących się w jego zasobach. Jako jedyny system antyplagiatowy w kraju jest zintegrowany z Ogólnopolskim Repozytorium Pisemnych Prac Dyplomowych. To baza, która skupia blisko 3 miliony prac dyplomowych, także w językach obcych. Resztę dokumentów stanowi m.in. treść stron internetowych, Wikipedii w sześciu różnych językach i baza aktów prawnych.

Studenckie sposoby na plagiat

Potężne zasoby to nie jedyne narzędzie algorytmu do walki z plagiatem. To konieczne, bowiem przez lata nieuczciwi „autorzy” prac dyplomowych wypracowali wiele sposobów, którymi próbowali obejść zabezpieczenia dotychczasowych systemów antyplagiatowych. Jednym z takich sposobów jest np. zastąpienie spacji w tekście znakami interpunkcyjnymi w białym kolorze. Drobny zabieg, który można wykonać kilkoma kliknięciami na komputerze, pozostaje całkowicie niewidoczny po wydruku pracy (na białej kartce nie widać przecież białych znaków), pozwala oszukać część systemów antyplagiatowych. Jeszcze innym sposobem na obejście zabezpieczeń jest zamiana liter łacińskiego alfabetu w kopiowanym tekście na litery pochodzące z obcego alfabetu, np. z cyrylicy. Literkę „c” można zastąpić wówczas pochodzącym z cyrylicy identycznym znakiem, który odpowiada jednak dźwiękowi „es”. Wizualnie nie ma żadnej różnicy, ale niektóre systemy antyplagiatowe mogą nie rozpoznać wyrazu zmienionego w ten sposób. Jednolity System Antyplagiatowy, który rozpoczyna nowy etap walki z plagiatami, jest odporny na tego typu manipulacje.

– Obsługa systemu jest sprawna i w znacznym stopniu intuicyjna. Wykrywanie zapożyczeń jest adekwatne do zasobów objętych systemem. Z pewnością „utrudnia życie” świadomym plagiatorom – podkreśla prof. dr hab. Maciej Perkowski, prodziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Ze swej strony polecam „profilaktykę”, tzn. odpowiednio unikalny dobór tematu, uczulanie studentów na zaawansowanie procedur antyplagiatowych oraz równoczesne wyjaśnianie im sensu naukowej prawdy i wystrzegania się plagiatu, a także bieżące, dogłębne omawianie postępów pracy. W uproszczeniu – na wszystkich etapach przygotowywania pracy dyplomowej między studentem i jego pracą powinna zachodzić spójność.

Od stycznia do czerwca 2019 roku z Jednolitego Systemu Antyplagiatowego skorzystało prawie 100 tys. promotorów z 333 uczelni (przyp. red.: uczelni publicznych i niepublicznych w Polsce jest 386 – stan na 3.09.2019 r.). Tylko w czerwcu br. przy pomocy Jednolitego Systemu Antyplagiatowego przeanalizowano 59 tys. prac licencjackich, 5 tys. prac inżynierskich i 58 tys. prac magisterskich. Autorzy systemu podkreślają, że jeszcze w tym roku planowane jest poszerzenie baz dokumentów, do których system porównuje prace dyplomowe, o wewnętrzne dokumenty uczelni, w tym prace zaliczeniowe studentów czy treść wielu kolejnych polskich i zagranicznych stron internetowych. Obecnie uczelnie korzystają także z komercyjnych rozwiązań, takich jak plagiat.pl, Otwarty System Antyplagiatowy (OSA) czy Rapidus. Docelowo Jednolity System Antyplagiatowy ma mieć największe zasoby do porównywania dokumentów w Polsce.

Tekst prezentuje projekt, który promujemy w ramach działań PR dla edukacji i szkolnictwa wyższego (w tym naukowców).

Obróć stronę aby odblokowować.