Prawo UE w 24 językach nie do końca jednolite. Powodem różnice językowe
Dowód tożsamości to niekoniecznie dowód osobisty, „actually” (czyli faktycznie) oznacza niekiedy „aktualnie”, a różnice językowe czasami zwalniają z płacenia VAT-u. To efekt tworzenia prawa unijnego w 24 językach urzędowych, które wzajemnie się przenikają i oddziałują na siebie, oraz stosowania tego prawa w 27 państwach UE. W rezultacie prawo europejskie może być inaczej rozumiane w Paryżu, a inaczej w Wilnie czy Helsinkach.
Tworzenie prawa w jednym języku nie należy do łatwych zadań. Ale pogodzenie wszystkich językowych różnic i umieszczenie ich w ramach unijnego prawa to niemal misja niemożliwa. Zgodnie z unijnymi zasadami prawo powinno być zrozumiałe dla wszystkich, niezależnie od języka. Ponadto wszystkie wersje językowe powinny wyrażać to samo znaczenie i odnosić taki sam skutek prawny.
– Problem w tym, że języki państw UE różnią się znacząco od siebie, a różnice te wpływają na interpretację prawa, jednolitego dla wszystkich krajów Wspólnoty. Unijny język prawny ulega ciągłemu procesowi zmiany i ewolucji, a różnice językowe mogą prowadzić do trudności w prawidłowym rozumieniu i interpretacji aktów prawnych – mówi dr Agnieszka Doczekalska z Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa Unii Europejskiej Akademii Leona Koźmińskiego, autorka książki pt. “Język prawny w tworzeniu i transpozycji prawa Unii Europejskiej. Procesy hybrydyzacji”.
Z jej badań wynika, że barierą w tworzeniu wspólnego prawa jest używanie wyrażeń niespotykanych w innych językach.
– Może wręcz dochodzić do sytuacji, gdy obywatel, który postępuje zgodnie z prawem w ojczystej wersji, w przypadku różnic między wersjami językowymi w rzeczywistości narusza prawo unijne – tłumaczy doktor Doczekalska.
Polskie „aktualnie” to nie angielskie „actually”
Tłumacze, prawnicy, lingwiści i edytorzy starają się redagować wersje językowe aktów prawa unijnego tak, aby były jak najbardziej do siebie zbliżone. Jednak zdarzają się w aktach prawnych błędy tłumaczeniowe. – Jeżeli w unijnym akcie znajduje się określenie „actually”, przetłumaczymy je jako „rzeczywiście” czy „faktycznie”. Ale już po polsku możemy spotkać następujące wersje tłumaczenia: „aktualnie”, „obecnie”. Nawet jedno słowo może zmienić rozumienie aktu, a co za tym idzie egzekwowanie prawa – zaznacza naukowczyni.
Przykładem językowych zawiłości jest sprawa jednej z litewskich spółek, która chciała zarejestrować znak towarowy. – Jej wniosek został odrzucony przez Urząd UE ds. Własności Intelektualnej, jak również zażalenie na tę decyzję. Litewska wersja prawa unijnego była niejednoznaczna w odniesieniu do terminu wniesienia zażalenia. Pozostałe wersje językowe takiej niejednoznaczności nie zawierały.
Ostatecznie spółka przegrała przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, bo ten ma za zadanie stosować prawo UE w taki sam sposób we wszystkich państwach członkowskich.
Dowód tożsamości to nie dowód osobisty?
W Polsce dowód osobisty i dowód tożsamości oznaczają zazwyczaj ten sam dokument. Tymczasem w krajach Unii rolę dowodu tożsamości mogą pełnić różne dokumenty. – Polski dowód osobisty różni się od tego we Francji czy Hiszpanii. W Irlandii nie ma dowodów osobistych, bo można legitymować się prawem jazdy, dlatego unijny prawodawca posłużył się w dyrektywie terminem „dowód tożsamości”, a nie wyrażeniem prawa polskiego „dowód osobisty”. Jednak w późniejszym rozporządzeniu użył w polskiej wersji językowej typowo polskiego określenia „dowód osobisty”. Mamy tu do czynienia z brakiem spójności terminologicznej między różnymi aktami prawa unijnego – tłumaczy Doczekalska.
Rozbieżności językowe niosą za sobą nie tylko zagrożenia błędnej interpretacji. Dla niektórych mogą też być szansą, na przykład do bogacenia się.
– Szukając innych wersji językowych prawa, może się okazać, że firma nie musi płacić podatku VAT, albo produkt może zostać zwolniony z akcyzy, mimo że z prawa ojczystego wynika, że takie podatki są konieczne – tłumaczy prawniczka.
Język prawny UE dąży do znaczeniowej neutralności
Badania doktor Doczekalskiej wskazują jednoznacznie, że unijny język prawny jest kształtowany przez co najmniej dwa procesy: dekulturyzacji, która polega na unikaniu (usunięciu lub zredukowaniu) krajowych elementów (zwłaszcza w zakresie terminologii) i cech krajowego języka prawnego, oraz hybrydyzacji. Ta jest wynikiem nieuniknionych wpływów kulturowych i językowych państw członkowskich. Wyniki badań wykazały jednak, że hybrydyzacja jest świadomie i celowo wybierana zarówno przez twórców prawa i tłumaczy.
– To dlatego, że w wielu przypadkach język unijnego prawa jest bardziej neutralny niż język prawny danego kraju. Wynika to z chęci jak najszerszego ujednolicenia praw dla krajów Unii. Ciemną stroną tego procesu jest fakt, że w związku z ciągłą ewolucją europejski język prawny często jest określany jako „sztuczny”, a nawet „bełkotliwy” i „niezrozumiały”, zwłaszcza dla zwykłego obywatela – wskazuje.
Każdy system prawny ma swoją własną terminologię, ale Unia Europejska posługuje się niejako własnym językiem. Roboczo jest to w większości język angielski, ale wpływ na niego mają języki krajów Wspólnoty. Unijni tłumacze, którzy zajmują się prawem unijnym, muszą dążyć do neutralności znaczeniowej na poziomie tłumaczeń językowych. Chodzi o to, aby interpretator użytym w aktach prawa unijnego wyrażeniom nadawał znaczenie unijne, a nie krajowe.
– Niekiedy prawo unijne korzysta z terminologii państw członkowskich i nadaje krajowym wyrażeniom nowe unijne znaczenie. Na przykład przejęta z prawa francuskiego przez prawo wspólnotowe instytucja rzecznika generalnego nosi nazwę w języku francuskim „avocat général”, który we Francji pełni funkcje prokuratorskie nieprzypominające roli unijnego rzecznika – mówi doktor Doczekalska.
Zachodzenie procesów hybrydyzacji i dekulturyzacji zostało opisane i potwierdzone dzięki zastosowaniu interdyscyplinarnych metod badawczych obejmujących prawną i językową analizę unijnych i krajowych aktów prawnych, a także analizę zasad techniki prawodawczej i zbadanie praktyki ich stosowania w UE i wybranych państwach członkowskich.
Trwające ponad 5 lat badania zostały sfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki. Na podstawie uzyskanych wyników dr Agnieszka Doczekalska z Akademii Leona Koźmińskiego napisała książkę pt. „Język prawny w tworzeniu i transpozycji prawa Unii Europejskiej. Procesy hybrydyzacji” (wyd. Wolters Kluwer Polska, 2021). Jest to pierwsza na polskim rynku publikacja dotycząca języka prawnego Unii Europejskiej, procesu jego kształtowania oraz jego wpływu na języki prawa krajowego państw członkowskich.
Powyższy komunikat prasowy jest przykładem realizacji działań PR dla zespołów naukowych.